Gabinet

Zza uchylonych drzwi wysunęła się głowa szeregowego Dimy.
Młody rozejrzał się po gabinecie bystrym wzrokiem i odchrząknął cicho by zwrócić na siebie uwagę kapitana Zimy, który siedział przy biurku wpatrując się szklanym wzrokiem w plik dokumentów. Wykrzywiona, zapadła twarz oficera jasno sugerowała, że rozsypane po dębowym blacie papiery są lekarstwem na bezsenność.
– Generale?
Kapitan dawno przestał się zastanawiać dlaczego Dima tytułuje „generałem” wszystkich wyższych od siebie stopniem. Nie drażniło go to też zupełnie; może dlatego, że na tym młodym chłopaku zawsze można było polegać, a może dlatego, że starszy brat Dimy, Andrei, wykrwawił się lata temu w ramionach Zimy w okopie w jakimś zapomnianym lesie.
Młody wszedł powoli do gabinetu.
– Panie generale, właśnie przyjechał pański podnóżek.
– Hmm? Porucznik już tu jest?
– Toż właśnie mówię, generale.